czwartek, 7 lipca 2016

My life is a huge mistake

         Wplątywanie się w powtarzalne schematy były dla niej jak chleb powszedni. Popełniała wciąż te same błędy, wracała do tych samych ścieżek. Pragnęła z całego serca choć przez krótki moment poczuć się szczęśliwa, chciana. Zderzała się jednak z wielokrotnym odrzuceniem, policzkiem od życia.

         Próbowała, ciągle próbowała. Tylko jej próby spełzały na niczym. Wszystko kończyło się tak samo, jedna randka, dwie i koniec. Nie chcieli budować z nią głębszej relacji. Nie wiedziała co jest powodem, otaczał ją wianuszek adoratorów. Lecz gdy chciała się z kimś zbliżyć oni znikali..

sobota, 28 maja 2016

Psycho

          Żyjemy w czasach w których nie ma miejsca na żal, smutek i rozgoryczenie. Od dziecka mamy wpajane, że musimy być silni, iść zawsze z podniesionym czołem, zmagać się z najgorszymi trudnościami. Uczyliśmy się od małego, że ze wszystkim musimy poradzić sobie sami. Jedna prosta zasada w życiu, jeśli chcesz liczyć na kogoś, licz na siebie. Nie ma znaczenie, czy jesteś narkomanem czy straciłeś dziecko. To Twój problem. Inni są obojętni na Twoje problemy i zmagania. Jesteś jak jedna malutka mrówka w swoim mrowisku pośród ogromnego wszechświata.

         Książki, filmy, piosenki wychowały nas w idei silnych i zdecydowanych jednostek, każda porażka traktowana jest jak przegrana wojny. Dla pozostałych jesteś zerem, nieudacznikiem. Zaczynają się rozwijać uśpione choroby psychiczne, zmagania z notorycznym stresem i lękiem przed porażką, sprowadzają nas na dno. Wywołują silną depresje, lądujesz w poczciwym gabinecie najlepszego psychiatry w mieście. Wiesz, że nie obchodzą go Twoje problemy, on jedynie odbębnia godziny swojej pracy. Słucha Cię, ale nie słyszy. To zasadnicza różnica. W najlepszym wypadku wyśle Cię do jakiegoś odludnego zakładu, w którym spędzisz resztki swojego nędznego w oczach społeczeństwa życia. Czysta esencja hipokryzji, bo co 3 z nas zmaga się z problemami psychicznymi.

         Torujesz zażarcie swoją drogą przez życie. Ukrywasz swoje słabości. Z pozoru silna, niezależna od innych, bezlitosna kobieta. Twarda jak skała, niezniszczalna. W środku mała zrozpaczona dziewczynka, zagubiona  w gąszczu XXI wieku. Nie odnajdujesz się w dzisiejszych czasach. Nie umiesz już tak sumiennie przełykać goryczy samotności. Potrzebujesz oparcia, zrozumienia i bliskości. Każdy kolejny kosz, każde niezrozumienie i odrzucenie, boli coraz mocniej. Coraz więcej płaczesz, krzyczysz, masz napady nieustępującego gniewu. Nieustannie słyszysz z każdej strony jak piękna jesteś, jaka bystra, zabawna, uśmiechnięta. Ale żaden z nich, bo tak to najczęściej komplementują Cię mężczyźni, nie chce byś była jego. Nie chce i nie stara się spróbować z Tobą związać. " Nie chce Cię skrzywdzić", " nie chce byś cierpiała z mojego powodu". Tylko na wasze piękne słówka jest już stanowczo za późno. Oswoiliście ją, pozwoliliście się zbliżyć. Przywiązała się do Ciebie, a Ty ją odtrąciłeś, jak dziecko które znudziło sie starą zabawką i oczekującą nowego prezentu. Nie można traktować ludzi jak przedmioty. Gdy przestają być wam potrzebni nie odkłada się ich na półkę. Człowiek jako istota żywa i rozumna, posiada szereg uczuć i odczuć emocjonalnych.Bawiąc się nimi nie tylko ranisz ale jednocześnie pozostawiasz nie gojące się blizny w duszy. Taka osoba ma problemy  z zaufaniem, z postrzeganiem siebie w społeczeństwie. Czuje się bezwartościowa i upokorzona. Bo skoro dla tylu nie była wystarczająco dobra, to czy dla kogokolwiek innego będzie?


"Po­zos­ta­jesz na zaw­sze od­po­wie­dzial­ny za to, co oswoiłeś."
Antoine de Saint-Exupéry


wtorek, 24 maja 2016

It's never change

          Pewne rzeczy nigdy się nie zmienią. Coś co wplotło się w nasze życie i nasz los, nie zostanie odrzucone. Staje się fragmentem naszej duszy. Czasami zastanawiamy się co takiego popełniliśmy w poprzednim życiu, że karma wraca do nas z nawiązka, niezależnie od tego jaki tryb życia prowadzimy. Samotność pochłania nas jak krwiożercza bestia, rządna naszej porażki. Ilekroć podnosimy się z dna, karma zrzuca nas jeszcze głębiej z jeszcze gorszą drogą powrotu. Niekiedy ciężko jest nam uwierzyć, że uda nam się powrócić na szczyt. Niestety nie zawsze wszyscy powrócą z tej otchłani przedsionka piekła. Polegną tam na zawsze, a ich porzucone rozkładające się dusze, będą klarownym ostrzeżeniem dla pozostałych. Życie codziennie daje nam lekcje. Nie zawsze potrafimy wyciągnąć z niej wnioski. Nie dostrzegamy znaczących elementów.

         Tak stało się i teraz. Trafiła na dno, dno ciemnej, mrocznej i złowrogiej czeluści. Pochłaniało każdą cząstke jej duszy. Zżerało kawałek po kawałku, aż do ostatniej żywej komórki. Była bezwładna, opętana cierpieniem zranionego serca. Pękło z hukiem, niespodziewanie, pogrążone w nadziejach. Nie była pewna co czuła do niego, ale wiedziała jedno: był kimś cholernie ważnym, kimś kto choć na krótki czas sprawił, że była szczęsliwa. Że się bez przerwy uśmiechała, jej radosny śmiech dudnił korytarzami, a serce tańczyło makarene. Czuła sie chwilowo spełniona i usatysfakcjonowana. Znalazła bratnią dusze, zakamuflowaną w szatanie. W esencji diabła, prosto z najdalszych zakątków piekła. Oswoił ją, pozwolił jej na to by mu zaufała. A ona naiwnie w to wszystko uwierzyła. Chciała wierzyć. Bo co innego mogło jej pozostać w tym durnym, pustym życiu. Co chwile traciła wszystko co z takim trudem na nowo odbudowała. Czuła się głupia, malutka i naiwna, jak 5letnie dziecko idące do dentysty i wierzące rodzicom, że nie będzie boleć. Ale bolało, bolało za każdym pieprzonym razem. Za każdym razem mocniej i mocniej, choć nie wiedziała, że mogło być jeszcze gorzej. Że mogła upadać jeszcze niżej.

         Tym razem nie starczy jej sił i odwagi by się podnieść. Po prostu jest zbyt zmęczona wszystkim co ją otacza i tym jak bardzo naiwną jest kobietą. Trauma jakiej się nabawiła sprawiła, że jej piękne zielone oczy wyblakły, szczery uśmiech którym obdarowywała innych - zniknął, a jej szalone bijące serce- zamarło. Po raz pierwszy i ostatni...

niedziela, 14 lutego 2016

Being adult

        Czasami najtrudniejszym etapem życia jest dorastanie i zmaganie się z ciężarem doświadczeń. Gdy staniesz się dorosła, jedyne czego pragniesz to znów być dzieckiem. Niewinnym, nieobciążonym problemami, beztroskim. Chcesz cieszyć się życiem, szczęściem. Każdego dnia toczysz zawziętą walkę między rozumem a sercem. Walka toczy się bez końca. Nie wiesz kiedy to się zaczęło, ani kiedy nastąpi koniec.

         Ta historia jest jak otwarta księga. Z każdym dniem ktoś dopisuje kolejny rozdział. I to wydarzyło się też teraz. Przyjaciele usilnie próbują dopisać najlepsze zakończenie, lecz nie jest to łatwe, bo przy każdej próbie pojawiają się kolejne strony, sprzeczne z ich przekonaniami. Ty jesteś już obserwatorem, bezstronnym świadkiem własnego życia. Ciągłe mieszanie się realnego świata z marzeniami, sprawiło, że nie chcesz już o nic walczyć. Masz ogromne wsparcie w ludziach, którzy Cię otaczają, ale sama nie wiesz czego chcesz. Pomocy? Zakończenia? Nowego początku?

          Mówi się, że 2 razy nie wchodzi się do tej samej rzeki. Ty zaryzykowałaś i weszłaś. Początek znów był taki sam, cudowny, uroczy. Ale tym razem skończyło się to znacznie szybciej. Nim zdążyłaś się obudzić w jego ramionach on już zmienił zdanie. Szaleńczy bieg za tym co ulotne, zakończył sie bolesnym upadkiem. Podniesiesz się, jak zawsze. Jesteś dumna, silna i rozczarowana. Rozczarowana własną głupotą, dajesz szanse tym, którzy nie potrafią z nich skorzystać. Marnujesz czas na tych, którzy na to nie zasługują. Lecz serce jest silną jednostką, potrafi zmienić wszystko. Dlatego szukasz pomocy u przyjaciół, by udowodnili, że najlepiej słuchać rozumu, mniej zmartwień, mniej bólu. Wiele im zawdzięczasz, gwiazdom które oświetlają Ci drogę i osobom, które zawsze mają cholerną rację. Słuchaj ludzi, którzy chcą dla Ciebie jak najlepiej, mają rację. Mówią, Ty już wystarczająco się nawalczyłaś, jeśli tego nie dostrzegł, nie był Ciebie wart. Nie zasługiwał na Twoją miłość. Słyszysz ich głosy, dociera do Ciebie prawda. Może i lepiej, może czas sie otrząsnąć. Nie ma już powodu byś na niego czekała. Odejdź z wysoko podniesioną głową i czystym sercem. Zrobiłaś wszystko jak trzeba, nie marnuj życia na kogoś takiego. On nie dojrzeje, nie zrozumie. Mężczyzna z syndromem Piotrusia Pana, powinien na zawsze stać się dla Ciebie przeszłością.

        Podziękuj tym, którzy byli przy Tobie kiedy było dobrze, i kiedy świat Ci się walił. Trwaj przy tych, którzy zasługują na Twój czas i uśmiech. Nie pozwól zmarnować kolejnych cennych chwil, czas to najcenniejsze co masz. Bądź sobą, bądź wspaniałą bezlitosną kobietą, przyjaciółką prawdziwych przyjaciół. Po prostu żyj jakby jutro miał się skończyć świat.

                                          Ze specjalnymi podziękowaniami dla S.,M.,I.,I.,

środa, 13 stycznia 2016

Another life

       Od epilogu minęło kilka miesięcy. Na początku żyła nieswoim życiem, była oddalona od wszystkiego, pozbawiona siebie. Lecz w końcu nadszedł moment nadziei na lepsze jutro. Stała się silniejsza, zaczęła odradzać się z popiołów niczym feniks. Cierpienie które ją spotkało dało iskrę  nowej osobowości. Nowym postanowieniom i cechom. Była twarda, twardsza i odważniejsza niż wcześniej. Bolesna lekcja dorosłego życia dała początek wyzwaniu. Wyzwaniu jak być prawdziwą zołzą, kobietą niedostępna i kuszącą. Uczyła się na nowo okazywania niezależności i radości. Każdy dzień napawał ją optymizmem, że kiedyś się odegra  w najmniej przez niego spodziewanym momencie. 
      
        Gdy mijali się bez słowa na uczelnianych korytarzach, gdy siedzieli koło siebie unikając swojego wzroku docierało do niej, że to ona wygrywa. Że w tej długiej batalii miłości ona staje się bohaterem. Z każdym kolejnym dniem udowadniała i sobie i jemu, że jest dzielna, że potrafi przez wszystko przejść z podniesioną głową. On jeszcze zatęskni za jej ustami, za jej delikatnym ciałem i aksamitnym głosem wołającym jego imię. Gdy on będzie stawał twarzą w twarz ze swoją ojcowską dolą ona będzie spełniać swoje marzenia i realizować ambicje. On stanął w miejscu a ona kroczy ku zdobyciu świata. Nie spodziewała sie tego, że z czasem pomimo gorącego uczucia będzie potrafiła sie pozbierać. Widziała, że czasem zerkał w jej kierunku , widziała, że śledzi jej ruchy, obserwuje  z ukrycia. Lecz ona starała się nie zwracać na to uwagi, patrzyła tylko czasem na niego jak na zdechłego robala, zastanawiając się co on tu jeszcze robi.

       W nowym roku nastąpił przełom, dzwonił do niej. Ale ona nie odebrała, nie miała dla niego czasu, nie miała ochoty słyszeć tego co ma jej do powiedzenia. Dni mijały a on znów coś chciał, napisał. Lecz ona nie odpisała. Była poza jego zasięgiem. Miała swoje małe życie, w którym nie było dla niego miejsca. Może z czasem gdy on zrozumie co stracił i wykaże się chęcią naprawy, zastanowi się. Wtedy jednak, wszystko będzie zgoła inne. Ona będzie kowalem tego romansu, to ona nada mu bieg i nowy tor. Będzie zołzą z prawdziwego zdarzenia. Taką o której będzie marzył każdego dnia, nocami będzie śnił o jej uśmiechu. Będzie kobietą o której nigdy by nie pomyślał.

       Cokolwiek się wydarzy ona będzie twarda i gotowa na to co się stanie. Jest jak drapieżnik po walce, rany się zagoiły i jest znów gotowa stoczyć bój.
 

       Jeśli coś było ważne, i nie potrafisz zapomnieć. Wiedz, to do Ciebie wróci. Może w innej osobie, innym miejscu, czasie. Ale wróci.

poniedziałek, 30 listopada 2015

The Epilogue

          Nadszedł moment w którym dopisał epilog. Krótki, bolesny i pozbawiający tchu. Wszystko zawarł w kilku prostych zdaniach. Nigdy mi nie zależało, nie mamy przyszłości, jesteś nikim. Była chusteczką pocieszenia po jego rozstaniu, chwilowym oparciem na drodze ku szczęściu. Szczęściu bez niej. Jej oczy wypełniły łzy, łzy prawdziwej rozpaczy. Smakowały bólem, śmiercią. Twarz pobladła, resztki nadziei, które pielęgnowała skrycie, umarły. Umarło wszystko, wszystko co kochała, czego pragnęła. W tym momencie jej umysł wypełniła świadomość, że to już na prawdę jest koniec, że nie ma już nic.

       W tej samej chwili dokonała wyboru, podjęła decyzje o nieuniknionym. Pozostawiła sobie tylko ostatnie 48h, ostatnie 2880 minut. Tyle jej wystarczy na skończenie wszystkiego bo nie ma tego za wiele. Bo większość straciła w ciągu ostatnich dwóch tygodni. On był ostatnim krokiem przed jej śmiercią. Tysiące wspomnień kłębiły się w jej głowie, setki cudownych chwil i jedno niepowtarzalne uczucie. Miłość. Miłość tak silna, że doprowadziła do jej samobójstwa.

       Nie potrafiła już o niczym innym myśleć. Myślała już tylko o śmierci, o uldze jaką niosła. O cudownej chwili w której na zawsze odejdzie z tego świata. Bez powrotu. To było jak szaleństwo, była szaleńcem. W którym nie ma już nadziei. Zgasła jak płomień świecy podczas przeciągu..

piątek, 27 listopada 2015

You are not strong enough

       Starasz się choć na chwile stać silna, spróbować zrozumieć co się wydarzyło. Przełamujesz swój strach i obawy. Piszesz do niego, pierwszy raz po tak długim czasie. Gdzieś głęboko tli się nadzieja, że może coś się ułoży, że może stanie się jednak coś dobrego. Ty już nie prosisz, ale błagasz o spotkanie. Łamiesz wszelkie swoje zasady i dajesz ujście desperacji. Pragniesz jakiegokolwiek kontaktu. Ale nic się nie wydarza. On nawet nie jest tym zainteresowany, ma milion wymówek. Tysiące powodów by jej nie zobaczyć, by jej cokolwiek wytłumaczyć. I znów znajduje się w sytuacji bez wyjścia. Próbowała już wszystkiego. Chwytała się już każdej opcji jak tonący brzytwy. Wykorzystała wszystkie szanse a on tak po prostu je zaprzepaścił.

      Nie jest pewna czy czuje złość, nie jest pewna niczego. Tak bardzo potrzebowała odpowiedzi. Jakiejś wskazówki. Czegokolwiek. Nawet gdyby chciała zamknąć ten rozdział, to nie może. Tej historii wciąż brakuje zakończenia. Upustu przemyśleń. W jej głowie kłębią się tysiące myśli, tysiące pytań. Na które już nigdy nie pozna odpowiedzi, nie pozna prawdy. Nawet bolesna prawda i zderzenie z rzeczywistością w tej sytuacji jest lepsze niż nic. Bo tyle jej właśnie daje, nic, zero. Brakuje fragmentów układanki, tych znaczących bez których nie widać całego obrazu sytuacji. Potrzebuje tego, tak bardzo tego potrzebuje.

      I na tych pragnieniach się skończy. Zostawi otwartą księgę na przedostatniej stronie, czekając by ktoś dopisał koniec. Epilog dramatu jednej nieodwzajemnionej miłości. Więc M. pozostawiam Ci życzenie byś wziął pióro w swoje delikatne dłonie, które jeszcze nie dawno ją obejmowały, i znalazł czas by dopisać to co powinno być dopowiedziane.